Włosi kochają F1 – Mikołaj Sokół o fenomenie GP Włoch
- OtoItalia

- 10 wrz
- 6 minut(y) czytania
Kilka dni temu zakończyła się rywalizacja w wyścigach Formuły 1 o prestiżowy tytuł Grand Prix Włoch 2025. Po raz trzeci w ostatnich czterech latach po zwycięstwo sięgnął Holender Max Verstappen, czterokrotny mistrz świata w tej dyscyplinie w okresie 2021-2024.

Formuła 1 jako jedna z najbardziej prestiżowych imprez motorsportowych na świecie, cieszy się wyjątkową popularnością w świecie sportu. Nic więc dziwnego, że plasuje się wśród najchętniej oglądanych imprez również we Włoszech, przeżywając w ostatnich latach spektakularny renesans. Większe zainteresowanie budzi już tam tylko bezkonkurencyjna dla innych dyscyplin, piłka nożna. Miłość do Formuły 1, podobnie jak do calcio, nie jest przypadkowa; jest bowiem zakorzeniona w historii i kulturze tego kraju. Półwysep Apeniński szczyci się długą tradycją sportów motorowych, dzięki zespołom takim jak Ferrari, które są synonimem doskonałości.
- Motorsport, zwłaszcza w czerwonych barwach Scuderii Ferrari, jest we Włoszech prawdziwą religią - uważa Mikołaj Sokół, jeden z czołowych ekspertów i komentator F1 w telewizji Eleven Sports. - Nie ma lepszego miejsca, by się o tym przekonać, niż zawody w Świątyni Prędkości. Bezgraniczną pasję Włochów do szybkich, pięknych samochodów czuć i widać na każdym kroku. Pełni entuzjazmu fani szykują transparenty, przebrania i przeróżne gadżety. Tworzą wielkie wyścigowe święto, niezależnie od aktualnej formy i wyników Scuderii. A z tym, jak wiemy, bywa bardzo różnie!

Wyścigi F1 to przede wszystkim prawdziwy zastrzyk adrenaliny. Ryk silników, brawurowe manewry i ponaddźwiękowa prędkość bolidów potrafią głęboko wciągnąć nawet tych, którzy oglądają wyścig z kanapy, tworząc wyjątkową i niepowtarzalną atmosferę oraz napięcie. Innym te wydarzenia pozwalają z kolei podróżować i odkrywać jedne z najbardziej fascynujących krajów i torów wyścigowych na świecie, od Melbourne po Monte Carlo, przejeżdżając przez Monzę i Sepang.
Ale jeśli chodzi o adrenalinę, należy wziąć pod uwagę również inny czynnik związany z wyścigami: zakłady na Formułę 1, obecnie dostępne również na platformach online. Zakłady te to w rzeczywistości jeden z głównych sposobów, w jaki kibice mogą rozwijać swoją pasję, znajdując inną metodę na jej wyrażenie i dobrą zabawę.
Oprócz niebywałej prędkość i adrenaliny, liczą się także strategia, precyzja, decyzje taktyczne, a nade wszystko kierowcy, którzy w każdym wyścigu wystawiają się na próbę, przekraczając granice własnych możliwości, a także możliwości swoich samochodów. To właśnie te niuanse sprawiają, że Formuła 1 jest tak fascynująca, i to one podsycają pasję kibiców nie tylko do poszczególnych wyścigów, ale do całego sezonu, zachęcając fanów do szczegółowego śledzenia rozwoju mistrzostw.

Co więcej, kierowcy na torze stają się bohaterami epickich bitew i historycznych rywalizacji, co dodatkowo podsyca pasję oglądających, którzy naturalnie jednoczą się wokół swojego ulubionego bohatera na czterech kołach. W końcu historia F1 to prawdziwa powieść, z postaciami takimi jak Senna, Hamilton i Schumacher, które od lat rozpalają marzenia i dodają otuchy ludziom chcącym być takimi jak oni.
Zgłębiając się w temat tradycji, warto wymienić także kilka włoskich nazwisk, niemało znaczących dla tegoż sportu. Na przykład Lorenzo Bandini, Alberto Ascari, legendarny Nino Farina, Elio De Angelis, Bruno Giacomelli, Riccardo Patrese, Arturo Merzario i Lodovico Scarfiotti. Ci wszyscy to niezapomniani kierowcy, którzy wciąż zajmują szczególne miejsce w sercach najbardziej doświadczonych włoskich kibiców.
A ci z pewnością pamiętają wiele niesamowitych zdarzeń z Grand Prix swojego kraju, odbywającego się nieprzerwanie od 1950 roku na torze wyścigowym w Monzy. O przywołanie przykładów z autopsji albo z wiedzy internetowo-książkowej, poprosiłem Mikołaja Sokoła.
- Dzieje wyścigowej rywalizacji na Monzy są pełne wyjątkowych wydarzeń. Pamiętajmy, że historia toru w Parku Królewskim jest zdecydowanie dłuższa niż same mistrzostwa świata. Silniki ryczą pośród parkowych drzew od ponad stu lat. Już w latach 20. ubiegłego stulecia pisały się dzieje Grand Prix Włoch, przeplatające emocjonujące sukcesy ze strasznymi tragediami. W tej pierwszej kategorii mamy chociażby wyjątkowe wydarzenia, które osobiście ze wzruszeniem oglądałem i komentowałem na włoskim torze – pierwsze podium Roberta Kubicy w sezonie 2006, pierwsze zwycięstwo Sebastiana Vettela dwa lata później, triumfy kierowców Ferrari w 2010, 2019 czy 2024 roku. W historii Monzy z pewnością wyróżnia się najbardziej zacięty finisz w historii Formuły 1 – w sezonie 1971 dwóch pierwszych kierowców na mecie przedzieliła jedna setna sekundy, a pierwsza piątka zmieściła się w 0,61 sekundy. Siedemdziesiąt pięć lat temu właśnie tutaj rozstrzygnęła się walka o pierwszy w historii tytuł mistrza świata – triumfował Giuseppe Farina za kierownicą Alfy Romeo. Monza ma też mroczne karty w historii. W 1933 roku podczas jednego wyścigowego weekendu zginęło na tym torze aż trzech kierowców, pięć lat wcześniej jeden z zawodników wpadł wraz ze swoim samochodem w trybuny i poza nim śmierć poniosło prawie 30 widzów. Właśnie na Monzy w 1970 roku zginął Jochen Rindt, jedyny w historii Formuły 1 pośmiertny mistrz świata – do końca sezonu żaden rywal nie zdołał go już wyprzedzić w punktacji. Osobliwe triumfy w cieniu tragedii odnosili tu także amerykańscy mistrzowie świata – w 1961 roku Phil Hill i w 1978 roku Mario Andretti świętowali zdobyte tytuły w cieniu tragicznych wypadków, kosztujących życie ich zespołowych partnerów, Wolfganga von Tripsa i Ronnie Petersona. O historii wyścigów na Monzy moglibyśmy długo rozmawiać...
Oprócz tych wszystkich pasjonujących, a nierzadko tragicznych historii, warto nadmienić, że GP Włoch jest ostatnim europejskim wyścigiem w sezonie F1, po czym zawodników czeka jeszcze osiem weekendowych rywalizacji na różnych kontynentach. Jaki wpływ, zdaniem Sokoła, ma ten fakt na przebieg pozostałej części kampanii?
- Większej mobilizacji z tego akurat powodu raczej nie widać, chociaż dla zespołów, przede wszystkim dla szeregowych pracowników, przesiadka z europejskiego rytmu na zamorski jest zdecydowanie odczuwalna. Z oczywistych powodów zmienia się logistyka – całego sprzętu i padokowego wyposażenia nie zabiera się rzecz jasna ciężarówkami, lecz drogą morską i powietrzną. Na torze zespoły nie rozkładają swoich pomieszczeń – inżynierowie oraz inni członkowie ekipy pracują w przestrzeniach, które zapewniają im lokalni organizatorzy.
Dla kierowców większą rolę niż geografia odgrywa natomiast sama charakterystyka toru i wyścigowego weekendu. Monza jest wyjątkowym miejscem nie tylko za sprawą unikalnych wymagań stawianych przed samochodami, które osiągają tutaj najwyższe prędkości maksymalne, a ich silniki pracują na granicy wytrzymałości, ale także ze względu na wyjątkową atmosferę. Sukces na tak historycznym, kultowym torze, na oczach tysięcy fanów, pełnych pasji i miłości do wyścigów, smakuje po prostu wyjątkowo.

Wyścigi Formuły 1 przyciągają na trybuny wielu znamienitych gości, nie tylko ze świata sportu, ale szeroko rozumianego show-biznesu czy wręcz pop-kultury. Jakie znane postaci zauważył Pan w ostatnich latach za pomocą transmisji telewizyjnych albo obecności w Lombardii?
- Na Monzy jestem regularnie od ponad 20 lat, ale szczerze mówiąc, zawsze mam tyle pracy, że raczej nie zwracam uwagi na gości. Wiadomo, legendarny autodrom zawsze odwiedza wierchuszka firm Ferrari i Fiat, lokalni i krajowi politycy czy wielkie gwiazdy sportu, na czele z aktualnymi i dawnymi piłkarzami Serie A. Tak jest zresztą praktycznie na każdym torze – rosnąca światowa popularność Formuły 1 przyciąga coraz więcej gości z innych sfer sportu i rozrywki, organizatorzy i władze sportu również o to dbają. Zawsze moją uwagę zwracają przede wszystkim goście ze świata motorsportu – na przykład pewnego razu właśnie na Monzy miałem przyjemność dłużej porozmawiać z sir Jackie Stewartem, który dwa ze swoich trzech tytułów mistrza świata przypieczętował właśnie na włoskim torze, w 1969 i 1973 roku.
Wspomnianych polityków nie zabrakło również w tym roku. Nagrody najszybszym zawodnikom wręczyli Minister Sportu i Młodzieży Andrea Abodi, Prezydent Regionu Lombardia Attilio Fontana i Nadzwyczajny Komisarz Włoskiego Automobilklubu Tullio Del Sette. Wśród władz znalazł się również wybrany na prezesa ACI Geronimo La Russa, nadal pełniący funkcję prezesa Automobilklubu Mediolanu.

W 2024 roku na torze w Monzy królował Charles Leclerc z włoskiego zespołu Scuderia Ferrari, a we wcześniejszych dwóch latach Max Verstappen z Red Bulla. W tegorocznej batalii i jej 96. edycji, znów triumfował obserwowany przez wicepremiera i ministra infrastruktury i transportu, Matteo Salviniego, Holender, choć jeszcze przed startem zawodów, mój rozmówca widział to tak:
- W tegorocznej stawce najlepszym, najbardziej wszechstronnym samochodem dysponuje McLaren. Walka o tytuł jest wewnętrzną rozgrywką pomiędzy Oscarem Piastrim a Lando Norrisem – co prawda rywalom zdarza się pogodzić obu konkurentów, ale przed każdym wyścigowym weekendem to właśnie Australijczyk i Brytyjczyk są faworytami. Dla Ferrari dodatkowym utrudnieniem będzie karne przesunięcie Lewisa Hamiltona o pięć pól na starcie, ale pierwszy weekend siedmiokrotnego mistrza świata na Monzy w barwach Scuderii wciąż będzie wyjątkowym wydarzeniem.
Leclerc był tym razem czwarty, Hamilton szósty, wygrał jadący Red Bull RB21 Verstappen. Natomiast podobnie jak w ubiegłym roku, pozostałe dwa stopnie podium zajęli wspomniani faworyci, kierowcy zespołu McLaren F1 Team: Brytyjczyk Lando Norris i Australijczyk Oscar Piastri, lider mistrzostw. Jeśli idzie o Włochów, najlepszy z nich - Andrea Kimi Antonelli z zespołu Mercedesa, był dziewiąty; w Formule 2 zaś, piątą lokatę zajął Leonardo Fornaroli, siódmą Gabriele Mini; natomiast w Formule 3 żaden reprezentant Italii nie zmieścił się w czołowej dziesiątce.

Grand Prix Włoch Formuły 1 Pirelli 2025 zakończyło się, odnotowując niezwykły sukces pod względem frekwencji – w wydarzeniu wzięło udział 369 041 osób, co stanowi wzrost o ponad 10 procent w porównaniu z ubiegłoroczną edycją (335 000). Nigdy wcześniej tak liczna publiczność nie odwiedziła wydarzenia sportowego we Włoszech.
Tak wysoka frekwencja jest świadectwem wspólnych wysiłków Automobile Club d'Italia, krajowej federacji sportowej i organizatora imprezy, Automobile Club Milano, Autodromo Nazionale Monza oraz wszystkich dostawców i partnerów zaangażowanych w organizację imprezy. Wszyscy pracowicie zadbali o to, aby zapewnić sportowym entuzjastom niezapomniane wrażenia.
Ten sukces po raz kolejny podkreśla atrakcyjność Grand Prix Włoch jako jednego z najbardziej wyczekiwanych i śledzonych wydarzeń w kalendarzu Mistrzostw Świata, a także zdolność całego włoskiego systemu organizacyjnego do przyciągania i zarządzania dużymi, międzynarodowymi imprezami sportowymi. Autodromo Nazionale Monza zaprasza już dziś wszystkich fanów Formuły 1 do kupowania biletów na 97. edycję Grand Prix Włoch, zaplanowaną na 4-6 września 2026 roku.




Mikołaj Sokół🔝 słucham w eleven👏