Włoska rewolucja na kortach
- OtoItalia

- 19 lis
- 4 minut(y) czytania
Jeszcze dekadę temu Włosi na kortach kojarzyli się raczej z walecznością niż dominacją. Niedawny wzrost formy pań i panów, kapitalne gry pojedyncze i deblowe, młode gwiazdy, fantastyczna atmosfera przypominająca piłkarskie derby, wicelider rankingu ATP - to wszystko doprowadziło do zwiększenia zainteresowania tenisem ziemnym wśród włoskich obywateli.

Jannik Sinner, Lorenzo Musetti, Matteo Berrettini, Jasmine Paolini, a do tego rosnące sukcesy w turniejach drużynowych. To na pewno nie przebłysk, a znacząca fala, która przetacza się przez światowe korty. Ale co sprawiło, że te gwiazdy się pojawiły, a tenis znad Adriatyku stał się globalną potęgą? Sami Włosi wskazują na fakt organizowania u siebie wielu małych turniejów, na których młodzi sportowcy otrzymują przestrzeń i szansę na grę i pokazanie się światu. Jest to dla nich nierzadko trampolina do zawodowej kariery i okazja, by zdobyć pierwsze punkty do rankingu. Punkty te dają z kolei nadzieję na start w lepszych, bardziej prestiżowych rozgrywkach za granicą.

Jednak żeby zawodnicy mogli wejść na najwyższy poziom umiejętności, ktoś ich musi wyszkolić. Włosi zadbali o odpowiednią bazę trenerską, której mekki należy szukać w Toskanii, między innymi w wyjątkowej Tirrenii. To tam zjeżdżają najlepsi współcześni zawodnicy, ale też byłe gwiazdy tenisa, by współpracować ze swoimi następcami, a do tego wymienić się myślami i obserwacjami. Tenisiści zrzeszeni są w 3200 klubach, z czego wiele kooperuje bezpośrednio ze związkiem.
Włosi są oczywiście nacją uzdolnioną w wielu sportowych dyscyplinach, jednak przez lata tenis, szczególnie męski, praktycznie nie istniał. A już na takiego giganta jak Sinner, czyli obecnego wicelidera światowego rankingu, przyszło im czekać przez całą historię "białego sportu". W przypadku kobiet wyglądało to nieco lepiej - była przecież Francesca Schiavone, była Sara Errani, czyli takie dwie tenisistki, które jeszcze kilkanaście lat temu radziły sobie znakomicie. Choć Jasmine Paolini i tak je dzisiaj przebija.

Jeśli zapytać Włochów o złote lata tenisa dla ich kraju, bez wahania wskażą na teraźniejszość. Nadal pamiętają pojedyncze, piękne momenty - sukces Roberty Vinci czy wspomnianej Schiavone, ale dziś mogą cieszyć się nimi znacznie częściej. Pod tym względem możemy zbić z nimi piątkę, patrząc na wyczyny Igi Świątek czy Huberta Hurkacza. No bo na Półwyspie Apenińskim to nie tylko Sinner. Lorenzo Musetti zaszedł przecież do półfinału tegorocznego turnieju w Rzymie. Do tego Matteo Arnaldi, jego imiennik Berrettini, który przed laty grał w finale wielkoszlemowym w Londynie z Novakiem Djokoviciem. Mamy więc mniej więcej 10-15 Włochów znajdujących się w TOP 200, TOP 300 światowego rankingu, z czego kilku odnajdziemy już w setce. A to przekłada się oczywiście na sukcesy drużynowe. Włosi pod koniec zeszłego roku wygrali bowiem turniej Pucharu Davisa (reprezentacyjny), a Włoszki jego żeński odpowiednik (Billie Jean King Cup). Po zakończonych rozgrywkach spotkali się z prezesem federacji, by wspólnie świętować ten historyczny sukces.
Napawające dumą są zapewne nie tylko triumfy, miejsca w rankingach, ale również rekordowa liczba zarejestrowanych zawodników. We Włoszech to dziś ponad 400 000 tenisistów w różnych kategoriach wiekowych, co jest jednym z najwyższych wyników w Europie. W latach 2018-2023 odnotowano największy, bo aż 30-procentowy wzrost tej danej. W skali roku, jedna czwarta z nich, potrafi skutecznie integrować sport z nauką, chociażby poprzez program pod egidą FITP (Federazione Italiana Tennis e Padel) Racchette in Classe. Między innymi dzięki takim inicjatywom włoscy juniorzy regularnie zajmują czołowe miejsca w sporządzanych zestawieniach.
I co najważniejsze, stosownie do zainteresowania tym sportem, postawiono na rozwój infrastruktury. Przy okazji ogrzania się w blasku sportowych triumfów, włoski rząd w ostatnich czterech latach przeznaczył na ten cel aż 60 milionów euro. Po takich wydatkach, Italia dysponuje jedną z największych sieci kortów tenisowych na Starym Kontynencie, co wynika z posiadania 13 000 takich obiektów. Obok każdego większego kortu, dajmy na to w Rzymie, znajduje się jeszcze kilka mniejszych dla dzieci, wybudowanych pod wiaduktami w celu osłony przed słońcem. Częstym treningom sprzyja więc dobra pogoda, niewymagająca od uczestników rezerwowania płatnego kortu pod balonem.
Włoska Federacja Tenisa i Padla (bo działa tam jedna federacja, zrzeszająca te dwie dyscypliny), nie obraża się na rosnącą konkurencję tej drugiej aktywności, tylko działa z nią w porozumieniu, licząc na rozwój wszystkich tego typu konkurencji. Po budzących szerokie zainteresowanie tenisowych turniejach, odbywają się więc również zawody padlowe. A są to nie byle jakie miejscówki, bo na tamtejszej ziemi toczą się potyczki w Rzymie, w Turynie - od lat kończące męski sezon, potem w Mediolanie, wreszcie finałowe starcia Pucharu Davisa w Bolonii. Problemem mogą być ceny biletów, choćby na show w stolicy, które to stawki prawie dwukrotnie przebijają te w Monte Carlo. Jednak mimo tej przeszkody, włoskich kibiców na trybunach zdecydowanie nie brakuje.

Rzym w 2023 roku po raz pierwszy zorganizował dwutygodniowy turniej ATP/WTA 1000 na wzór Madrytu oraz Indian Wells, a mniej więcej pół roku temu pojawiły się plotki, jakoby Włosi myśleli nawet o turnieju wielkoszlemowym w Wiecznym Mieście. Szanse na to raczej nikłe ze względu na ciasny kalendarz, ale ambicji z pewnością nie można im odmówić.
Włoscy tenisiści i włoskie tenisistki wyszli z niebytu, stając się światowymi gwiazdami, a nawet celebrytami w swoim kraju. Jasmine Paolini widoczna na prawie każdej reklamie dziennika La Gazzetta dello Sport, polecająca Alfę Romeo czy kawę Lavazzę; Jannik Sinner oglądającym telewizyjne reklamy kojarzący się między innymi ze sprzętem RTV, ale także
obecność prezydenta kraju na finałach tej dwójki, najlepiej o tym świadczą.
Bardzo wymowne, że włoska telewizja ma swój kanał SuperTennis, który w całości poświęciła transmisjom jednej dyscypliny. Daje przy tym platformę do pokazania się niżej notowanym zawodnikom, a także ich sponsorom, co wydaje się przemyślaną strategią na wielu płaszczyznach. Przede wszystkim jednak prezentuje mecze włoskich mistrzów, co powoduje zwiększenie zainteresowania tym sportem w kraju, dając natchnienie młodzieży do zawalczenia o swoje marzenia.









🎾🎾