Dom za 1 euro
- OtoItalia

- 29 paź
- 4 minut(y) czytania
Jest takie zdjęcie, które trafiło na pierwsze strony gazet na całym świecie: kamienny dom z wybitymi oknami i zardzewiałymi balkonami, sprzedany za symboliczną kwotę jednego euro. CNN, „New York Times” i BBC relacjonowały tę historię, czyniąc z niej globalne zjawisko: posiadanie domu we Włoszech, w średniowiecznej lub barokowej wiosce, za cenę niższą niż kawa. Takie międzynarodowe wzmianki pomogły ukształtować zbiorową wyobraźnię, w której Włochy postrzegane są jako kraj zdolny do przekształcenia poważnego problemu w szansę.

Projekt „1 Euro Houses” zrodził się z pilnej potrzeby ratowania włoskich wiosek przed wyludnieniem. W dziesiątkach małych miasteczek, zwłaszcza na południu Włoch, liczba ludności drastycznie spadła z powodu emigracji i bezrobocia. Opuszczone domy popadały w ruinę, grożąc wymazaniem dziedzictwa kulturowego sprzed wieków. Niektórzy burmistrzowie zareagowali radykalnym pomysłem: sprzedać te domy za symboliczną cenę, prosząc w zamian nowych właścicieli o zainwestowanie w ich renowację i rozwój lokalnej społeczności .
Ponad dziesięć lat po pierwszej inicjatywie (Salemi, 2008), ponad 70 włoskich gmin ogłosiło podobne nabory wniosków. Sycylia jest epicentrum tego zjawiska, ale projekty realizowane są również na Sardynii, w Abruzji, Kampanii i Kalabrii. Grupa docelowa jest coraz bardziej międzynarodowa: Amerykanie przyciągani przez Morze Śródziemne, Francuzi i Niemcy poszukujący autentyczności, Japończycy zafascynowani powolnym tempem życia na wsi. To nie przypadek, że hasła takie jak „kup dom we Włoszech za 1 euro" dla obcokrajowców czy „domy na sprzedaż na Sycylii za 1 euro” należą obecnie do najczęściej wyszukiwanych haseł w internecie.
Kupno domu za jedno euro to nie jest szybka, spekulacyjna transakcja: wiąże się z biurokracją, ograniczeniami i kosztami renowacji. Ale nagroda wykracza poza samo posiadanie nieruchomości: to szansa na przekształcenie ruiny w nowe włoskie życie.
Symboliczna cena to dopiero początek bardziej złożonego procesu. Każda gmina ogłasza przetarg na własnych zasadach, ale reguła jest wspólna: nie sprzedaż domów w celu pozyskania funduszy, a rewitalizacja zabytkowych centrów.
Pomysł, zrodzony w Salemi, szybko się rozprzestrzenił. W Sambuca di Sicilia aukcje rozpoczynające się od jednego euro podniosły ceny do 5000, a nawet 25 000 euro. W Mussomeli, w prowincji Caltanissetta, dziesiątki domów ponownie wystawiono na sprzedaż, przyciągając stacje telewizyjne i nowych mieszkańców. Typowy proces obejmuje złożenie wniosku, wybór nieruchomości, akt notarialny, wpłatę depozytu i, co najważniejsze, zobowiązanie do złożenia projektu remontu w ciągu roku i ukończenia go w ciągu trzech lat.
Ograniczenia są jasne: zachowanie oryginalnych cech budynków, dotrzymanie terminów renowacji i zaangażowanie lokalnych specjalistów. To w istocie pakt między nabywcą a całą społecznością.

To właśnie obcokrajowcy nadali temu zjawisku międzynarodowy zasięg. W Mussomeli około 70% nabywców pochodzi z zagranicy; w Sambuca di Sicilia większość domów została sprzedana Amerykanom i Francuzom. CNN opowiadało historie amerykańskich rodzin, które przekształciły ruiny w pensjonaty; „Guardian” przeprowadził wywiady z sycylijskimi burmistrzami, którzy mówią o odrodzeniu społecznym; „ New York Times ” nazwał Sambucę „jedną z najbardziej pożądanych wiosek w regionie Morza Śródziemnego". Te świadectwa, oprócz tego, że są sugestywne, potwierdzają autentyczną atrakcyjność programu.
W przypadku obywateli UE procedura zakupu przebiega na tych samych zasadach, co w przypadku Włochów. Ważne jest również rozróżnienie między własnością a prawem do zamieszkania: zakup domu nie daje automatycznie prawa do zamieszkania we Włoszech.
W razie długoterminowego pobytu należy ubiegać się więc o określone wizy.
Włochy nie są jedynym krajem, który wybrał tę drogę. W Hiszpanii również niektóre gminy w Galicji wystawiły domy na sprzedaż po symbolicznych cenach, aby przeciwdziałać wyludnieniu. Grecka wyspa Andikitira zaoferowała domy młodym rodzinom za wkład finansowy, a w Portugalii istnieją programy repopulacji proponujące nieruchomości w bardzo niskich cenach. Jednak Włochy wyróżniają się, ponieważ przekształciły formułę domu za 1 euro w globalną, rozpoznawalną i wpływową markę medialną, zdolną przyciągnąć tysiące obcokrajowców i turystów, choćby nawet wiodła ich jedynie ciekawość.
Początkowa kwota, za jaką można nabyć taki dom, liczona w euro, jest symboliczna. Prawdziwa inwestycja leży w remoncie i związanych z nim kosztach. W przypadku małej nieruchomości może to być 20–30 tysięcy euro; w przypadku większych domów kwota ta wzrasta do 50–100 tysięcy euro. Do tych sum należy doliczyć opłaty notarialne i podatkowe (3–5 tysięcy euro), a także koszty techniczne i prawne.
Konkretne przykłady mówią same za siebie: w Mussomeli kaucja wynosi 5000 euro, a średni koszt renowacji to około 35 000 euro. W Sambuca domy często sprzedają się za 5000–25 000 euro, a koszty prac przekraczają 30 000 euro.

Wyobraźmy sobie zatem przypadek obywatela amerykańskiego, który kupuje dom w Mussomeli za 1 euro.
Wkład początkowy wynosi 5000 euro, akt notarialny i podatki kosztują około 3500 euro, a renowacja nieruchomości to wydatek rzędu 40 000 euro. Łączna wartość inwestycji wynosi około 48 501 euro.
Jeśli właściciel zdecyduje się wynająć go na wakacje, ze średnim dochodem 60 euro za noc i obłożeniem 120 dni w roku, roczny dochód brutto wyniesie 7200 euro. Inwestycja może zwrócić się w ciągu siedmiu lat, po odliczeniu kosztów operacyjnych. To realistyczna kwota, pokazująca, jak włoskie marzenie może przerodzić się w konkretny projekt.
Kupno domu za jedno euro to fascynujący, ale i złożony wybór. Korzyści są oczywiste: minimalne koszty wejścia, autentyczność wiosek, możliwość uruchomienia działalności turystycznej oraz osobista satysfakcja z wkładu w rewitalizację danego miejsca.
Ryzyko nie jest jednak pomijalne: wiele domów jest w stanie krytycznym, ograniczenia umowne są sztywne, biurokracja może wydłużyć czas rozpatrywania wniosków, a lokalne usługi nie zawsze są adekwatne do potrzeb osób przybywających z zagranicy. To inwestycja emocjonalna i kulturowa, a nie czysto finansowa.
Domy za 1 euro nie stanowią niespodziewanego zysku z nieruchomości, lecz podróż ku transformacji. Oznaczają dołączenie do ruchu, który chce ożywić włoskie wioski, ratując budynki, ulice i społeczności przed porzuceniem. To inwestycja mierzona nie tylko pieniędzmi, ale także nowymi doświadczeniami i relacjami.




Ogrom liczby zabytkowych miejsc i budynków we Włoszech jest oszałamiający, dlatego to bardzo dobry pomysł żeby takie opustoszałe zabytkowe nieruchomości sprzedawać tanio. Przecież jak ogromny kapitał potrzebny jest, aby utrzymać wszystkie takie miejsca. Na pewno sami Włosi ze swojego budżetu nie są w stanie zadbać o te wszystkie najważniejsze zabytki, tak jest ich dużo, a co dopiero zadbać o całe wyludnione południe. To świetne połączenie zachowania dziedzictwa kulturowego i architektonicznego dla ich kraju, a także rewelacyjna radość dla obcokrajowców, że mogą w tak bogatym pod wieloma względami kraju posiąść kawałek historii. Artykuł muszysko nie siada. 😀
ciekawe kiedy w polsce za złotówkę?🤔😎