Północ vs Południe - gdzie jest najlepsze jedzenie we Włoszech?
- OtoItalia
- 4 cze
- 5 minut(y) czytania

Włochy to kraj odznaczający się wysokim poziomem różnorodności i tożsamości poszczególnych regionów. Ten podstawowy, najprostszy podział, nie rozbija się wyłącznie o kwestie gospodarcze czy klimatyczne, ale również kulinarne. I choć w tym pytaniu zastosuję duże uproszczenie, to warto zastanowić się (co od lat robią sami Włosi), gdzie można lepiej zjeść: na Północy czy na Południu?
Na kształt menu w obu częściach kraju spory wpływ ma z pewnością geografia. Historyczne wpływy Francji i Austrii, a także bliskość Alp, sprawiają na przykład, że panierowany stek podawany na północy, nie różni się znacząco od austriackiego sznycla. Z drugiej zaś strony, południowe Włochy poprzez graniczenie z Morzem Śródziemnym, mają łagodny klimat, a bieg historii nadał im hiszpański wpływ królestwa Burbonów. Stąd w Neapolu powstał, albo jak niektórzy twierdzą - został udoskonalony, sos pomidorowy, w wyniku sprowadzenia czerwonych owoców z obu Ameryk. Południe Włoch przecinają też góry Apeniny, które utrudniają hodowlę zwierząt, niejako narzucając tamtejszym mieszkańcom śródziemnomorską dietę. Nic więc dziwnego, że w tamtej części na stołach dominują ryby, owoce morza, zboża, oliwki, warzywa i świeże owoce, podczas gdy po przeciwnej stronie jada się risotto, trufle czy borowiki.

Oprócz historycznych zdarzeń, wpływ na rzeczywistość włoskich kulinariów mają też współczesne, międzynarodowe trendy. Włosi oczywiście słyną z mocnego przywiązania do tradycji także w gastronomii, jednak, przy szacunku do przepisów przekazywanych z pokolenia na pokolenie, nie boją się eksperymentować w tej dziedzinie. Dlatego w ostatnim czasie w wielu miastach zarówno północy, jak i południa, otwierają się nowoczesne restauracje typu fusion, łączące lokalne produkty ze składnikami kuchni azjatyckiej, amerykańskiej czy bliskowschodniej.
Czymś nieco innym jest ruch Slow Food, którego kolebką są właśnie Włochy. Powstał on w Piemoncie jako reakcja na zjawisko globalizacji żywienia i fast foodów, stawiając na lokalne i tradycyjne potrawy, nie zapominając równocześnie o zrównoważonej produkcji i ochronie bioróżnorodności kulinarnej. Propagowaniu tej idei służą liczne targi oraz festiwale prezentujące i pozwalające na degustację miejscowych wyrobów, od serów i win, po oliwę, kiełbasy i wypieki. Turystów i smakoszy z całego świata przyciągają też warsztaty gotowania oraz wizyty w winnicach i gospodarstwach agroturystycznych (agriturismo), pozwalające nie tylko smakować, lecz także zrozumieć kontekst kulturalny i geograficzny przedstawianych potraw. Omawiane, a coraz popularniejsze we Włoszech zjawisko, uzyskało nawet status turystyki kulinarnej, stanowiącej nowy, aczkolwiek niezwykle istotny sektor tej branży.

Jeśli chodzi o jedno z najpopularniejszych włoskich dań, a więc makaron – jego różnorakość jest przykładem różnic typowo regionalnych. Na południu spożywa się go zdecydowanie więcej niż na północy, a w regionach takich jak Apulia, powstaje z pszenicy durum o zwartej konsystencji, pozostającej po ugotowaniu al dente. Oprócz ilości spożycia, różni się niekiedy również dobór dodatków. Tagliatelle w Emilii Romanii stanowi oficjalny format dla sosu bolońskiego oraz kawałka wieprzowiny czy dziczyzny. Mieszkańcy południa, szczególnie z regionów Apulia, Kampania oraz Kalabria, często łączą te składniki z owocami morza, takimi jak małże i krewetki, lub z soczystymi pomidorami w sosie.

Inne odchylenia polegają między innymi na składzie produktów. Na północy preferuje się żywność o niskiej zawartości węglowodanów, tworząc ją przede wszystkim z lokalnych zasobów. Stawia się tam mocno na sery, potrawy z kremem i mięsem, zwłaszcza w przypadku tamtejszej wersji gulaszu. Nie bez znaczenia pozostają też wpływy szwajcarskie i germańskie, ze szczególnym uwzględnieniem niepowtarzalnych potraw typu kasztany czy wspomniane wcześniej borowiki i trufle. Południe zaś, oprócz wyższego spożycia makaronu i chleba, a więc węglowodanów, odznacza się przygotowywaniem bardziej wykwintnych dań. Gotuje się tam częściej, stąd wyższe zużycie prądu, jak i gazu – rachunek za ten drugi wynosi średnio o 135 euro więcej niż na północy. Mimo tego zamieszkałym tam chce się przyrządzać skomplikowane potrawy, takie jak gulasz z małży; podawać wymyślny makaron orecchiette (my byśmy powiedzieli uszka), nierzadko jeszcze nadziewany. Oczywiście głównym bohaterem ze względu na bliskość morza jest ryba; dużą popularnością cieszy się także mięso, a do tego produkty specjalne, czyli oliwa z oliwek, oliwki i pistacje.

Uznaje się, że jedzenie na północy jest raczej ciężkostrawne, bo dodaje się sporą ilość tłuszczów (przede wszystkim masła; olej wybiera zaś druga strona), no i spożywa więcej mięsa niż na południu. Tę pierwszą grupę cechują wyraziste i mocne smaki, jednak „na ostro” częściej jadają południowcy.
Dla wielu Włochów wybór jednej z dwu opcji, a tym bardziej wskazanie jednego z regionów, wydaje się niemożliwe. Podkreślają, że każdy region ich kraju ma swoje typowe, apetyczne dania, i w każdym można dobrze zjeść. Niektórzy z nich nie widzą sensu w dokonywaniu takich porównań, dodając, że z racji różnorodności poszczególnych miejsc, powinniśmy mówić raczej nie o „kuchni włoskiej”, a o „regionalnej kuchni włoskiej”. No bo, gdy ktoś ma ochotę na dorsza, prawdopodobnie uda się do Vicenzy, makaron z owocami morza znakomicie smakuje choćby w Lecce, z wyśmienitych steków słynie Toskania, najlepszą pizzę na świecie podają w Neapolu, na tortellini zapraszają do Bolonii, rozpływającego się w ustach kotleta po mediolańsku zjemy w stolicy Lombardii, surową rybę w Bari, a surowe mięso – w Turynie. A to tylko garstka przykładów fenomenalnych włoskich potraw.
Aby jeszcze bardziej skomplikować podjęcie decyzji, do dań uchodzących za wytrawne, na których w głównej mierze się skupiłem, dla odmiany dodajmy, również nie wymykające się klasycznemu podziałowi i regionalnemu zróżnicowaniu, desery oraz wypieki. No bo któż nie kojarzy Italii z królującego na północy, a zwłaszcza w Wenecji Euganejskiej, chłodnego deseru tiramisù; wyrabianego w Mediolanie panettone czy piemonckiego zabaglione. Południe może z kolei poszczycić się głównie sycylijskimi słodkościami takimi jak cassata i canollo, ale też neapolitańską pastierą i lodowym granita. Przygotowywane tam dolci ukazują bogactwo tamtejszych składników: cytryn z Amalfi, pistacji z Bronte czy migdałów z Apulii.

O ile sami zainteresowani rzadko decydują się na wytypowanie zwycięzcy tej niepisanej rywalizacji, o tyle magazyn „Forbes” takowe wyzwanie podjął. Zdaniem autorów słynnego czasopisma, regionem, w którym je się najlepiej, jest bezdyskusyjnie Emilia-Romania. W swoich ocenach posunęli się jednak jeszcze dalej, typując ją na miejsce z najsmaczniejszym jedzeniem na kuli ziemskiej! Ten północny region Italii to oczywiście kolebka parmezanu, szynki parmeńskiej i octu balsamicznego, jednak uwagę badaczy zwrócił inny czynnik. Zaimponowało im bowiem mistrzostwo, z jakim tamtejsza kuchnia zdołała przekształcić pozyskane produkty w niezwykle wykwintne dania. Nie bez znaczenia pozostaje również obecność winnic Sangiovese, która przyczynia się do produkcji bogatych w całą gamę aromatów win, znajdujących zastosowanie także w gotowaniu.

Zdecydowane wskazanie przez ekspertów „Forbesa” regionu o najwyższej jakości kulinarnej, spotyka się z aprobatą autora tego wpisu, któremu podobnie jak mieszkańcom dwudziestu pięknych regionów na półwyspie, nie było łatwo o jasną deklarację. Włoska kuchnia jest bowiem szalenie bogata w smaki, ale będąc w danym miejscu, zawsze najlepiej zdecydować się na potrawę, z którego dany rejon słynie. Warto próbować nowych rzeczy, stawiając przede wszystkim na lokalne specjały.
własnie najbardziej czekam na artykuły zwiazane z jedzeniem😀