top of page
Szukaj

Ultrasi - przestępcy czy obrońcy wartości?

  • Zdjęcie autora: OtoItalia
    OtoItalia
  • 11 cze
  • 8 minut(y) czytania

Często mówi się, czego dowiodła sytuacja na świecie sprzed kilku lat, że piłka nożna nie miałaby racji bytu bez obecności na trybunach wiernych i oddanych ukochanej drużynie kibiców. Do jednych z najbardziej zagorzałych fanów tej dyscypliny należą z pewnością ci z Półwyspu Apenińskiego. Nic więc dziwnego, że to właśnie tam narodził się ruch społeczny, którego członkowie traktują calcio jako coś o wiele ważniejszego niż kopanie piłki.

ree

Ta charakterystyczna i kontrowersyjna subkultura, znana jako ultra, od ponad połowy wieku sprawia, że łuki trybun za bramkami zamieniają się w rodzaj festynowego zwierciadła włoskiego społeczeństwa. Odbicie to jest wierne, a zarazem zniekształcone. Dzięki przyjrzeniu się z bliska temu środowisku, możemy poznać nie tyle futbol, ile zjawisko, w ramach którego piłka nożna jest tak ważna, a porośnięte trawą pole potrafi popychać jego członków do niemal religijnego fundamentalizmu. Uznaje się, że jest to akcja na wskroś włoska, w dodatku głęboko zakorzeniona w historii tego kraju.


Warto zaznaczyć, że ​​nie jest to ani nowe zjawisko, ani ograniczone tylko do granic Włoch. James Montague w swojej książce 1312: Among the Ultras bada ten złożony świat, podróżując między Ameryką Południową, Europą Wschodnią i Azją, aby udokumentować dynamikę łączącą te grupy z piłką nożną i polityką. Montague opisuje, jak w krajach takich jak Argentyna, na przykład, barras bravas wywierają wpływ polityczny i społeczny, który wykracza daleko poza stadion, zarządzając nielegalnymi operacjami i kontrolując decyzje klubu za pomocą przemocy i zastraszania. Obraz, jaki wyłania się z tego raportu, to ekosystem złożony z grup upolitycznionych fanów, który jest niezwykle hermetyczny. Odpowiedzią na jego relacje, jest reportaż Tobiasa Jonesa zawarty w książce "Ultra. Podziemny świat włoskiego futbolu", której recenzję publikowałem wczoraj w swoich mediach społecznościowych.


ree

Opinia publiczna w Italii zdaje się być podzielona między potępieniem a uznaniem społecznej roli ultrasów. Percepcja jest ambiwalentna, bo z jednej strony są oni postrzegani jako generatorzy przemocy i zastraszania na stadionach, z drugiej zaś zyskuje na znaczeniu idea, wedle której mogą oni działać w celu ochrony interesów kibiców. Front krytyczny pozostaje znaczący, chociaż wzrost opinii, że świat ultrasów prędzej zadba o dobro zwykłych tifosich (z wł. kibiców) niż biznesmeni piłkarscy, względem poprzedniego roku wyniósł aż 9%; zwyżkę przekonania, że ruch ten odgrywa istotną rolę społeczną wykraczającą daleko poza stadion odnotowano w postaci 10%, a stwierdzenia, że ultra zakorzenia poczucie przynależności nie tylko do ulubionej drużyny, obrazuje poprawa o trzy punkty procentowe.


Mimo że wyniki te na nikim wrażenia raczej nie robią, to stado piłkarskie, ze swoimi plemiennymi rytuałami, opisane ponad 40 lat temu przez Desmonda Morrisa, obecnie klasyka socjologii, nadal odgrywa uzasadnioną rolę uznawaną przez kibiców. Wielu z nich uważa prośby i modus operandi ultrasów w zakresie „zarządzania”, sprzedaży biletów i komunikacji za zaskakująco akceptowalne, jako autorytatywnych strażników historii i tradycji klubów. Nawet, jeżeli idą tak daleko, jak poprzez monitorowanie zachowania zawodników na boisku. Wszystko to jest zrozumiałe dla przepytywanych kibiców, o ile nie przeradza się w nadużycia. Jedyne ograniczenia dotyczą obszaru technicznego. Ingerencja ultrasów, udokumentowana przez podsłuchy śledztw, które obejmowały kilka włoskich części trybun (tzw. curva), nie znajduje dużego poparcia w panelu kibiców. Zakupy, sprzedaż zawodników, moduły gry i wybory formacji muszą pozostać poza ich wpływem. Z historii wiemy jednak, że to tylko mrzonka.


Podczas gdy wiele klubów nie może utrzymać w ryzach ekscentrycznych fanów, inne, jak choćby hamburski St. Pauli, preferuje odmienny model relacji z ultrasami, oparty o dialog i konstruktywne zaangażowanie ich w sprawy klubu. We Włoszech system ten został wzięty za przykład podczas niedawnych dyskusji w Senacie na temat możliwości włączenia przedstawicieli kibiców do zarządów klubów piłkarskich. Projekt ustawy, którego domagał się minister Giorgetti, spotkał się z silnym sprzeciwem ze strony osób takich jak Claudio Lotito, senator FI i prezydent Lazio, którzy widzą w ustawie jedynie sposób na delegitymizację przestępców. Zresztą 69-latek w tej opinii nie pozostaje bez wsparcia. Niektóre kluby obawiają się bowiem, że oddanie części władzy tifosim może doprowadzić do emocjonalnych decyzji, dyktowanych przez pasję, zamiast czysto racjonalnego podejścia ekonomicznego.


Niedawne sprawy sądowe dotyczące kibiców Milanu oraz Interu, świadczą o powadze sytuacji, w której zorganizowani kibice często działają poza wartościami sportowymi, negatywnie wpływając na kluby piłkarskie, i zagrażając bezpieczeństwu publicznemu. Epizody wymuszeń, handlu narkotykami i zorganizowanej przemocy pokazują, że zarządzanie tymi grupami stanowi coraz bardziej skomplikowane wyzwanie dla władz, ale także dla klubów, uwięzionych między potrzebą utrzymania oddanej bazy fanów a kontrolowaniem najbardziej niebezpiecznych marginesów.


Śledztwo znane jako Doppia Curva, które doprowadziło do aresztowania dziewiętnastu członków mediolańskich kibiców, rzuciło światło na nielegalny biznes ultrasów, kwestionując związek przestępczy, w jednym przypadku zaostrzony przez metodę mafijną i infiltrację 'ndranghety. We Włoszech są już tacy, którzy głośno powołują się na metodę Thatcher, serię surowych ograniczeń, które uderzyły w zjawisko chuligaństwa w Wielkiej Brytanii pod koniec lat 80. Konkretnie, różne przepisy modelu angielskiego, od ustawy o wydarzeniach sportowych do ustawy o kibicach piłkarskich, stanowiły, że można wejść na stadiony tylko wtedy, gdy posiada się dokument tożsamości, że osoby skazane za przestępstwa związane z wydarzeniami piłkarskimi nie mogą wchodzić na obiekty, a specjalny wydział policji został utworzony w celu zwalczania zjawiska chuligaństwa. W 1991 roku  zezwolono również na aresztowanie i doraźny proces kibiców winnych nawet przemocy słownej i aktów związanych z rasizmem, a we wszystkich obiektach zaczęto używać kamer telewizji przemysłowej. Ale przede wszystkim celem było pociągnięcie kibiców i drużyn do odpowiedzialności. W tym czasie w Anglii kwestia chuligaństwa została powierzona komisji Izby Lordów pod przewodnictwem sędziego Petera Taylora. We Włoszech jednak zastanawiające jest to, że powołanie parlamentarnej komisji śledczej nigdy nie było pożądane, a jedyne notatki z dyskusji na ten temat zawsze pochodziły z komisji antymafijnej.


Przykładem kryminalnych zapędów tego środowiska, może być choćby sprawa Riccardo Clarisa, kibica Atalanty zabitego w ulicznej bójce, która wybuchła z powodu wymiany zdań na piłkarskim tle. Do tego samego efektu doprowadziła strzelanina w Rzymie, w wyniku której po 53 dniach spędzonych w szpitalu, zmarł ultras Napoli, raniony przez lidera Curva Sud Romy. Co ciekawe, w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych, w czasie powstawania pionierskich grup tego społecznego ruchu, Rzymianie i Neapolitańczycy byli sojusznikami, jednak ponad dekadę później przyjaźń zakończyła się na skutek transferu zawodnika Lazio pod Wezuwiusz. Od tamtej pory starcie określane jako Derby Słońca wzbudza napięcie nie tylko na murawie, ale przede wszystkich wśród czujących nienawiść względem siebie ultrasów.

Pojedynek rzymsko-neapolitański na autostradzie
Pojedynek rzymsko-neapolitański na autostradzie

Epizody takie jak ten na stacji benzynowej Badia al Pino, zakończony śmiertelnym strzałem z pistoletu, miały już miejsce w przeszłości. Często grupy ultrasów, podróżujących, aby śledzić swoje drużyny, spotykają się przypadkiem wzdłuż autostrady. Czasami spotkanie nie jest losowe, a odbywa się raczej na mocy porozumienia: swego rodzaju spotkanie w określonym miejscu w celu wyrównania rachunków. Ofiarą takich działań stał się Matteo Bagnaresi, ultras z Parmy, który potrącony przez autobus kibiców Juventusu, zginął 30 marca 2008 r. na stacji benzynowej między Asti a Alessandrią. 


Do starć dochodziło czasami także wzdłuż linii kolejowych. 6 czerwca 1993 r. w pobliżu Pontecurone, w prowincji Alessandria, pociąg mający w przedziałach ultrasów Sampdorii, skrzyżował się z innym pociągiem wiozącym członków mediolańskiej Curva Sud. Obie grupy zaciągnęły hamulec bezpieczeństwa, aby zatrzymać pojazd: na wsi Pontecurone doszło do gwałtownej batalii, w której wzięło udział co najmniej 2000 osób, i która zablokowała ruch kolejowy na wiele godzin. Ten epizod został również opisany w książce Nanniego Balestriniego, I furiosi.


Świat ultrasów charakteryzuje się głęboką nienawiścią i równie głęboką przyjaźnią, lub bliźniaczością, wykraczającą poza granice narodowe. Ultrasi z Napoli, na przykład, mają solidne przyjaźnie we Włoszech z tymi z Palermo i Ancony, podczas gdy długi sojusz z Genueńczykami niedawno się zakończył. Za granicą, bliźniactwo ma się dobrze z ultrasami Borussii Dortmund i ze Szkotami z Celtic Glasgow.


Są to skrzyżowania, które często trudno zrozumieć, które tylko czasami wynikają ze wspólnych tożsamości politycznych. Kiedy 26 grudnia 2018 r. członkowie Curva Nord w Mediolanie, kibice Interu, zaatakowali kolumnę samochodów neapolitańskich ultrasów, którzy zbliżali się do stadionu Meazza, w zasadzce wraz z kibicami Interu uczestniczyli ultras z Varese i francuscy ultras z Nicei, dwie grupy kibiców, podobnie jak kibice Interu, o silnych konotacjach skrajnie prawicowych. Podczas tych starć Daniele „Dede” Berardinelli, który nie był ultrasem Interu, ale członkiem grupy z Varese, zginął po potrąceniu przez samochód. To właśnie po tym, jak kibice Genui wywiesili baner na cześć Berardinellego, historyczny sojusz między Neapolitańczykami i Genueńczykami rozpadł się zaledwie kilka tygodni później.

Zdjęcie z 26 grudnia 2018 r.
Zdjęcie z 26 grudnia 2018 r.

Kolejną skrajnie prawicową bandę fanów sprzymierzoną z kibicami Interu tworzy hiszpańska grupa Valencia. Przyjaciółmi fanów Valencii są tifosi Lazio, historycznie spokrewnieni z kibicami Interu, którzy w przeszłości starli się z ekstremistycznymi fanami Sewilli, a zwłaszcza z ludźmi dobrze życzącymi Marsylii. Inną historyczną przyjaźnią o charakterze politycznym jest sojusz między kibicami Lazio - których grupy ultras są notorycznie skrajnie prawicowe - a zorganizowanymi kibicami Wisły Kraków, której członkowie w 2015 r. przybyli masowo do Rzymu, aby wesprzeć laziale podczas derbów Wiecznego Miasta.


Czasami jednak polityka schodzi na dalszy plan. Curva należąca do Hellasu Werona, przez lata kojarzona z "krzywymi" Fiorentiny i Sampdorii, jest wrogiem trybuny Interu, mimo że obie są kontrolowane przez skrajną prawicę, a w latach 80. były połączone. Podczas starć między Ascoli i ultrasami Interu, Nazzareno Filippini, pobity na śmierć kibic Ascoli, zmarł 8 października 1988 r. 


Fani ultrasów z Livorno i Pizy należą do nielicznych we Włoszech, którzy mają lewicowe konotacje, ale zawsze się ze sobą kłócili. W tym przypadku liczą na historyczną wrogość między miastami, która jest w Toskanii bardzo odczuwalna.


Wrogość, która łączy kibiców Atalanty i Interu, również należy do silnych. Słynny jest obraz z 6 maja 2001 r., kiedy skuter skradziony kibicowi Bergamo został wyrzucony z północnego "zakrętu" San Siro, tego należącego do Interu. Kibice Atalanty są solidnie związani z ultras Ternana i, nawet jeśli z wzlotami i upadkami, z kibicami Juventusu. Tych ostatnich za granicą łączy się z ultrasami Legii Warszawa i Ado Den Haag. Historycznymi wrogami kibiców Juventusu są ultrasi Fiorentiny, a także grupy ultras Romy, Napoli oraz Interu.


Upuszczenie skutera na San Siro
Upuszczenie skutera na San Siro

W przeszłości dochodziło do gwałtownych starć między ultrasami Mediolanu a ultrasami z Werony, a zwłaszcza Genui. 29 stycznia 1995 roku ultras z Genui, Vincenzo Spagnolo, został zabity przez pchnięcie nożem zadane przez ultrasa z Mediolanu przed stadionem Ferraris w Genui. Po tym morderstwie, w stolicy Ligurii odbyło się duże zgromadzenie, z którego wyłączono południowy łuk Mediolanu, grup ultrasów z całych Włoch, którzy próbowali wówczas ustalić sobie wspólne zasady. Zebranie zakończyło się decyzją o zakazaniu używania noży w kibicowskich starciach. Kilka lat wcześniej, w czerwcu 1989 roku, podczas przepychanek z kibicami AC Milan, zginął kibic Romy, Antonio De Falchi, zaatakowany przed bramami stadionu Meazza w Mediolanie.


Inne historyczne niechęci, które często prowadzą do ostrych walk, to te między kibicami Brescii i Atalanty. Powtarzające się rywalizacje z bardzo poważnymi konsekwencjami miały miejsce również między ultrasami Bolonii i Fiorentiny. 18 czerwca 1989 r. czterech kibiców Violi rzuciło koktajlem Mołotowa w pociąg fanów bolońskiego zespołu w tranzycie na stacji Rifredi we Florencji. 14-letni chłopiec, Ivan Dall'Olio, doznał wówczas poparzeń 3/4 ciała.


W przeszłości sycylijskie starcia między ultrasami z Katanii, Palermo i Mesyny również powodowały bijatyki o poważnych konsekwencjach. 17 czerwca 2001 r. kibic Messiny, Tonino Currò, zmarł po uderzeniu petardą rzuconą z zakrętu Catania podczas meczu Messina-Catania. Pięć lat później, 2 lutego 2007 r., podczas starć po meczu Catania-Palermo, zginął policjant Filippo Raciti. Do innych gwałtownych zdarzeń doszło podczas spotkań między Napoli i Avellino (20 września 2003 r. kibic Napoli stracił życie po upadku podczas walk przed meczem), między Cagliari i Milanem oraz między Torino i Atalantą.


Poza historycznymi przyjaźniami i wrogością, istnieją jednak inne czynniki regulujące partnerstwo i pakty o nieagresji między zorganizowanymi grupami kibiców. Wielu liderów ultras różnych grup kibiców działa w tych samych środowiskach przestępczych. Na przykład w Mediolanie dwie grupy kibiców Interu i Milanu dzielą się sprawami nie dotyczącymi stadionu, takimi jak zarządzanie parkingami i „ochrona” stoisk z kanapkami. Nieprzypadkowo w stolicy Lombardii od 42 lat obowiązuje pakt o nieagresji między południową a północną trybuną: został on zawarty po niezwykle gwałtownych starciach, do których doszło pod koniec meczu tzw. Mundialito per club, turnieju, który odbył się na San Siro w dniach 16–28 czerwca 1981 r. Starcia te, z których lider mediolańskich ultrasów wyszedł z rozbitą czaszką po uderzeniu stalową kulą wystrzeloną z procy, miały miejsce w szczytowym momencie incydentów, które w poprzednich latach były poważne również z dala od obiektu, na czele z atakami na bary, w których spotykali się kibice.


Interesy łączą także liderów ultrasów Milanu i Juventusu. Południowe i północne zakręty Rzymu, Romy i Lazio, w przeszłości sprzymierzyły się, aby zetrzeć się z policją. Stało się tak na przykład 11 listopada 2007 r., kiedy rzymscy ultrasi zjednoczyli się i zaatakowali posterunek policji po zabójstwie Gabriele Sandriego, lub gdy jeszcze wcześniej, 21 marca 2004 r., ultras Lazio i AS Romy demonstrując siłę, doprowadzili do zawieszenia derbów za obopólną zgodą, po rozprzestrzenieniu się fałszywych informacji o śmierci dziecka potrąconego przez radiowóz.


Ultrasi AS Romy
Ultrasi AS Romy

Jedną z twarzy piłki nożnej we Włoszech jest ruch ultras, obejmujący na stadionach północne i południowe części trybun. To społeczne, międzypokoleniowe zjawisko, które towarzyszy ulubionej grze Włochów od ponad 50 lat, wzbudza mieszane uczucia wśród młodych i starszych kibiców, powściągliwie dopingujących swoim drużynom. Mimo licznych kontrowersji, w tym na tle przestępczym, z pewnością doceniają oni zaangażowanie i wkład ekstrawertycznych sojuszników w ochronę wspólnych interesów, a także działanie na rzecz lepszego funkcjonowania ukochanego klubu.





2 Comments

Rated 0 out of 5 stars.
No ratings yet

Add a rating
Filip Wv
Filip Wv
Jun 11
Rated 5 out of 5 stars.

ciekawe. w sumie w niemczech wyglada to dosyc podobnie, co opisal z kolei w ksiazce 'Ultras in Deutschland' Peter Czoch.

Like
OtoItalia
OtoItalia
Jun 15
Replying to

No to mamy już nie tylko włoskie i brytyjskie, ale i niemieckie spojrzenie na to zjawisko.

Like

Subskrybuj

Dziękuję!

© 2025 OtoItalia

bottom of page